Diyaluma Falls – jak się dostać, wskazówki i ważne informacje
Diyaluma Falls to drugi najwyższy wodospad na Sri Lance (220 m) i totalne must see moim zdaniem! Na szczycie znajdują się naturalne baseny, w których możemy się pokąpać.
My jechaliśmy do wodospadu w miejscowości Ella. Z Ella łapiemy autobus do miejscowości Wellawaya, który kosztuje 75 lkr od osoby. Po drodze mijamy wodospad Ravana, który dobrze widać z drogi. Z Wellawaya można wziąć jakiś autobus, lecz jeździ on rzadko. Po przybyciu do Wellawaya pytaliśmy kilku ludzi (innych niż kierowców tuk tuków) o autobus w stronę wodospadu i każdy mówił, że dopiero za około 2,5 godziny będzie i to też nie podwiezie do samego celu. Google też nam tak pokazało, więc chyba wiarygodne były te informacje. Od razu złapał nas pewien młody „tuk-tukarz”, który namawiał do swoich usług. Zaoferował, że zawiezie nas pod sam szczyt, że tylko wystarczy wejść na górę. Podał nieco wysoką cenę, nie chcieliśmy na początku, potem się targowaliśmy, potem nieco zniżył, to był już nasz jakiś 8 dzień na Sri Lance, więc byliśmy wprawieni w targowaniu i mniej więcej znaliśmy ceny. Potem zaoferował, że zawiezie nas do Diyaluma Falls, zaczeka na nas, potem zawiezie do Bambarakanda Falls oddalonego od Diyaluma o jakieś 47 km i 2 godziny jazdy i potem jeszcze odwiezie nas do Ella. Bardzo chciałam zobaczyć także ten drugi wodospad a autobusem zapewne byśmy nie zdążyli. Ustaliliśmy cenę i ruszyliśmy. To były nasze punkty must see i nie zamierzaliśmy oszczędzać nie wiadomo jak, a cena jaką uzgodniliśmy nam odpowiadała.
Podsumowując, za trasę z Wellawaya do Diyaluma Falls, jakieś półtorej godziny czekania na nas na dole, trasę do Bambarakanda Falls (kierowca wtedy też akurat poszedł z nami zobaczyć wodospad bo dawno nie był) oraz trasę do Ella z przystankiem w Haputale w punkcie widokowym zapłaciliśmy 5800 lkr, czyli jakieś 124 zł. Wychodziło 62 zł od osoby, uważam, że to świetna cena.
Kierowca tuk tuka podwiezie Was pod sam szczyt, gdzie znajduje się mały parking, płatny jakieś 200 lkr ale płacił za niego kierowca już, jakiś mały sklepik, stoisko z kokosami i tyle. Wejście na szczyt zajęło nam jakieś 25/30 minut, z przerwą na kupienie kokosa. Powrót jakieś 15/20 minut. Droga z parkingu jest prosta i mimo, że na górę prowadzi jakby kilka ścieżek to tak naprawdę finalnie każda z nich prowadzi do celu, więc łatwo dotrzeć na górę. Nie warto brać żadnego „przewodnika”, ponieważ nie jest on potrzeby a tylko niepotrzebne wydawanie pieniędzy, poza tym to wielka frajda eksplorować trasę samemu, fajna przygoda i nikt nie przeszkadza. Przeczytajcie więcej o „przewodnikach” w ważnych informacjach poniżej. Punkt ten powtarza się we wpisie „co warto wiedzieć przed podróżą na Sri Lankę”.
Ważne informacje!!!
Nie brać żadnego przewodnika!!! Na drogach prowadzących do niektórych miejsc spotkać można lokalsów, którzy oferują, że będą twoim przewodnikiem i pomogą się dostać do celu. Często takimi miejscami jest dżungla, czy jakieś główne atrakcje. Pousuwali specjalnie znaki, żeby zarabiać na bawieniu się w przewodników. Spokojnie traficie w każde miejsce bez żadnego pseudo przewodnika i będziecie mieć większą przygodę eksplorując nowe miejsce samemu. Mało tego nieraz ci „przewodnicy” mogą być niebezpieczni, ale nie dla turystów tylko dla kierowców tuk tuków, którzy wiozą turystów. Mieliśmy taką właśnie sytuację w drodze do Diyaluma Falls. Grupka mężczyzn zatrzymała kierowcę tuk tuka machając do niego i chcieli nas namówić na zaprowadzenie na szczyt, bo głęboka dżungla, dzikie zwierzęta, zgubicie się itp., 1000 lkr. Jasne… od razu stanowczo powiedziałam, że nie chcemy żadnego „przewodnika”, tamci nalegali, ja coś jeszcze w międzyczasie szukałam w Internecie o tej drodze na blogu ludzi, którzy sami znaleźli drogę. Ci nadal nas namawiali, w końcu stwierdziliśmy, że pojedziemy dalej i jak coś to wrócimy. Wsiedliśmy dalej do tuk tuka. Na początku myślałam, że to są znajomi naszego kierowcy i specjalnie nas tam zawiózł, żeby kumple mogli zarobić. Jednak tamci przecież go zatrzymali. Nasz kierowca potem nas przepraszał, mówił, że nie mógł nic powiedzieć, że on był jeden a ich było czterech. Także pamiętajcie! Od razu stanowczo mówcie, że nie chcecie żadnego przewodnika, wsiadajcie i jedźcie dalej. Oczywiście bez problemu trafiliśmy na piechotę do celu i było dużo fajniej.
Zdjęcia z góry są przepiękne, pamiętajcie jednak o bezpieczeństwie, ponieważ nie ma tam żadnych barierek a nieraz może być ślisko. Czytałam też, że mogą występować tam pijawki i dobrym sposobem jest mieć przy sobie trochę soli, żeby posypać pijawkę. Wtedy odpadnie sama. Zrywając będzie długo leciała krew. Jednak my nie trafiliśmy na żadną i nie próbowaliśmy tego sposobu, lecz sól w razie czego miałam.