Kostaryka

Na tropie ukrytego wodospadu w dżungli w Drake Bay.

W tym artykule opiszę mój ulubiony dzień i miejsce podczas dwutygodniowego pobytu w Kostaryce. Ulubiony ze względu na dzikość, dżunglę, brak ludzi, i wyczerpującą wędrówkę w celu szukania wodospadu w środku gęstego tropikalnego lasu, którego dokładnie nie miałam zaznaczonego na mapie.

Mniej więcej od takiej drogi zaczyna się wędrówkę

Wyznacznikiem drogi był guesthouse „Tamandua Biological Station”. To był długi i wymagający spacer przez kilka rzeczek, co właśnie kręciło mnie najbardziej. Od naszego hotelu do tego guesthouse’u było około 4,2 km w jedną stronę. Do samego wodospadu około 5 km. Także około 10 kilometrów w słońcu, chwilami w deszczu, pod stromą górę, przez kilka strumyków, po kamieniach, błocie, przez bajeczne widoki a potem dziki las.
Na pewno trzeba wziąć MINIMUM po dużej butelce wody na osobę, a najlepiej więcej. Podczas takiej wędrówki wypacamy tyle, że nie trudno się odwodnić.
Do Tamandua Biological Station szliśmy spoglądając co jakiś czas na mapę w telefonie. Później do wodospadu szliśmy już trochę na czuja. Po drodze do niego w zasadzie wchodzimy na teren tego guesthouse’u a więc możliwe, że ktoś będzie żądał jakiejś opłaty. Od nas pan, który tam kosił trawę nic nie chciał i jeszcze wskazał nam drogę, gdzie mamy się kierować.

Na zdjęciach droga prowadząca do Tamandua

Z Tamandua do wodospadu idzie się jeszcze około 40 minut, nawet dość widoczną i trochę wydeptaną ścieżką. Gdy będziemy blisko da się usłyszeć z oddali dźwięk spadającej wody, co będzie wyznacznikiem przy końcówce wędrówki. Gdy dotarliśmy nie było żywej duszy. Puste dzikie miejsce, gdzie można kąpać się na golasa i zrelaksować po ciężkiej trasie.

A to już droga za guesthousem prowadząca do wodospadu
I już go prawie widać...
Jeszcze trochę...
I jest wodospad

Przez pierwszą rzeczkę zostałam przeniesiona, gdyż myślałam, że to tylko jedna taka przeszkoda. Nic bardziej mylnego. Strumyczki przecinające drogę były co chwila. Później jeszcze zdejmowałam adidasy, ale pod koniec szłam przez wodę z nich mając już gdzieś czy wyschną przez następne 12 dni pobytu w Kostaryce (nie wyschły).

 

Oczywiście można do Tamandua podjechać taksówką jeepem, ALE PO CO? Chyba tylko po to, żeby zepsuć sobie całą zabawę 😉 .

Wodospad w deszczu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *