Wizyta w Parku Narodowym Corcovado. Czy Warto?

Czytając o Kostaryce przed podróżą na pewno, tak jak i ja, natknęliście się na nazwę Corcovado. Jest to najbardziej różnorodny pod względem biosfery Park Narodowy na świecie. Czytając coraz to więcej artykułów dochodzi się do wniosku, że to musi być przystanek obowiązkowy w Kostaryce. U mnie tak było. Czy nadal tak uważam po odwiedzeniu Corcovado? Myślę, że tak, ale nie z uwagi tylko i wyłącznie na Park, ale na sam pobyt w jego okolicy – w Drake Bay.

Pomimo, że wizyta w Corcovado naprawdę była fajna i miło wspominam, to byłam pewna, że to będzie mój numer 1 w całej Kostaryce. A jednak były miejsca, które bardziej mi się podobały. Choćby Park Narodowy Arenal, który zwiedza się samemu, czy ukryty wodospad w Drake Bay, gdzie nie było żywej duszy.

Ale wróćmy do Corcovado. Widzieliśmy tam sporo ptaków i zwierząt. Papugi Ary, dzikie świnki, nietoperze, ryczące głośno małpy, udało się także z daleka zobaczyć leniwce. Nasz przewodnik miał dużą wiedzę i opowiedział nam wiele ciekawostek. Wybraliśmy jednodniową wycieczkę do parku. Zbiórka o 6 rano pod biurem, około 6:20 wypłynęliśmy. Po drodze złapała nas ogromna ulewa, ale jakoś udało mi się zasłonić peleryną przeciwdeszczową. Po dopłynięciu, najpierw nasz przewodnik omówił zasady panujące w parku i około 7:40 weszliśmy zwiedzać. Przewodnicy mają ze sobą lunety do obserwacji zwierząt z daleka, więc nawet jeśli nie zobaczy się jakiegoś okazu z bliska, można to zrobić za pomocą takiego sprzętu.

Około 11:40 dotarliśmy do stacji Sirena. Jest to większa stacja, gdzie są prowizoryczne noclegi a także toalety. Po około 20 minutach przerwy ruszyliśmy w drogę powrotną w stronę łodzi. O 13:40 byliśmy już w restauracji przy plaży na obiadku, wliczonym w cenę wycieczki.