Do wjazdu potrzebny jest ważny paszport. Polacy nie potrzebują wizy do 30 dni. Należy mieć jedynie bilet powrotny. 72 godziny przed wjazdem należy wypełnić formularz wjazdu. E-Arrival Card. Znajdziecie go na etravel.gov.ph.
Filipiny to chrześcijański kraj i sami Filipińczycy są bardzo wierzącym narodem.
Bez problemu dogadamy się po angielsku. Językami urzędowymi są filipiński (tagalski) oraz angielski.
Tampony JUŻ SĄ na Filipinach, ALE są praktycznie nieodstępne w większości miejsc. Spotkałam je tylko raz na Coron. Także wciąż warto zaopatrzyć się w nie przed podróżą.
Jedzenie filipińskie niestety jest chyba najgorsze w całej Azji. Niedoprawione, jałowe, tłuste, paskudne. Zwłaszcza w mało turystycznych wioskach i miasteczkach. W El Nido jedzenie już było lepsze i większy wybór, lecz poza tym miastem słabo. Dopóki nie dotarliśmy do El Nido myśleliśmy, że umrzemy z głodu.
Za to pyszne są owoce. Dojrzałe, soczyste, świeże tropikalne owoce i koktajle z nich robione. Dostępne na każdym kroku w niskich cenach.
El Nido wcale nie jest przereklamowane. Jako najbardziej turystyczne miasto na Palawanie może być uważane za takie. Jednak ja się z tym nie zgadzam. Jest dużo restauracji, jakieś życie się tam toczy, w pobliżu są piękne laguny i wysepki, do których łatwo dotrzeć nawet wypożyczonym kajakiem. Nam się w El Nido podobało najbardziej.
Obowiązuje peso filipińskie. Ja troszkę na start wymieniłam już w Polsce. Na lotnisku Puerto Princesa wymieniliśmy resztę, ponieważ kurs był całkiem dobry (styczeń 2023). Jak nam zbrakło to wypłacaliśmy z bankomatów.
Płacenie kartą jeszcze nie jest tak powszechne. W El Nido w marketach i niektórych restauracjach można płacić kartą, jednak w znacznej większości miejsc tylko gotówka. Bankomaty są dostępne i jest pobierana niewielka prowizja od wypłat.
Jest tanio. Może nie najtaniej jak na Azję ale wszystkie atrakcje, noclegi, jedzenie i transport są w przystępnych cenach, więc nie żałowaliśmy sobie niczego na tym wyjeździe.
Filipińczycy są naprawdę miłym narodem. Uśmiechnięci i przyjaźnie nastawieni. Raczej nikt nas nie chciał oszukać, bardziej to było zawyżanie cen gdzieniegdzie i trzeba było się trochę potargować. Jak to w Azji.
Manila jest super miastem. Nie spodziewałam się, że jest aż tak ładna i zadbana. My zostaliśmy na jedną noc. Żałowałam, że nie przynajmniej dwie. Dużo ładnych wieżowców, czysto, światowo. Manila miejscami nawet przypominała mi Dubaj. Ponadto mieliśmy apartament na 49 piętrze i rewelacyjny widok miasto skąpane w zachodzącym słońcu a później oświetlone przez tysiące świateł.
Transport w kraju jest dobry. Loty pomiędzy wysepkami są tanie i zazwyczaj bezpośrednie. Ja standardowo szukałam na Skyscannerze.
Na Palawanie przemieszczaliśmy się publicznymi busami, około dwunastoosobowymi. Warto wcześniej zaklepać sobie w nim miejsce. Jechaliśmy też kilka razy taksówkami. Już droższa opcja ale wciąż tanio. Są także tuk tuki, lecz nie tak powszechne jak np w Tajlandii czy na Sri Lance.
Na Palawanie często wejście na plażę jest płatne. Niedużo ale jest. Nieraz przejście przez prywatną posesję np. do jakiegoś wodospadu też.
Ta strona korzysta z plików cookie, abyśmy mogli zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o plikach cookie są przechowywane w Twojej przeglądarce i wykonują takie funkcje, jak rozpoznawanie Cię po powrocie do naszej witryny i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i użyteczne.
Możesz dostosować wszystkie ustawienia plików cookie, poruszając się po kartach po lewej stronie.
Ściśle niezbędne pliki cookie
Ściśle konieczne pliki cookie powinny być włączone przez cały czas, abyśmy mogli zapisać preferencje dotyczące ustawień plików cookie.
Jeśli wyłączysz ten plik cookie, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć pliki cookie.